fbpx
+48 22 455 38 38
Słodka jak miód podróż poślubna

Słodka jak miód podróż poślubna

Nie rezygnujcie z niej, nawet jeżeli lista potrzebnych Wam rzeczy jest dłuższa od welonu panny młodej. Gdzie pojechać, żeby to była naprawdę wyprawa Waszego życia?

Serwis obiadowy, który dostaniecie w prezencie ślubnym, wytłucze się, pralka zepsuje, suknię ślubną zjedzą mole. Ale zdjęcia zawsze będą stały na nocnej szafce, filmy wideo nigdy się nie znudzą, a po stokroć powtarzanych opowieści słuchać będą jeszcze wnuki. Dlatego warto pojechać na koniec świata w naprawdę bajkową podróż. Choćby za pożyczone pieniądze.

Moi rodzice spędzili swój miesiąc miodowy w Zakopanem i mieszkali u gaździny. Uczyli się jeździć na mułach, chodzili po śniegu, tulili się do siebie podczas szaleńczej jazdy saniami po prostu byli razem. A w tamtych czasach, ponad 40 lat temu, była to naprawdę wielka podróż, porównywalna chyba z tym, czym jest dla nas, dajmy na to, lot na Florydę. Dziś ani luksusowe hotele, ani najbardziej egzotyczne miejsca nie robią na nich takiego wrażenia, jak wtedy tamta wyprawa.

Miejsce, które wybierzecie, musi być zaprzeczeniem turystycznych kurortów z zatłoczonymi plażami i hotelami. Jeżeli nie chcecie być jedną ze stu par, które wykupiły identyczną „wycieczkę dla nowożeńców”, nie patrzcie nawet na kiczowate prospekty, w których magnesem ma być ogromne czerwone łóżko w kształcie serca. Wybierzcie jakiś prawdziwie romantyczny zakątek. Oto trzy miejsca wymarzone na taką okazję  stworzone chyba specjalnie dla zakochanych.

SESZELE: ORGIA ZAPACHÓW

Wzdłuż wschodniego wybrzeża Afryki, trochę na południe od równika, znajdziemy rozrzucone na Oceanie Indyjskim 32 malutkie, górzyste wysepki. Nie ma tu kempingów ani tanich hoteli, są natomiast niezliczone maleńkie plaże z białego, sypkiego jak puder piasku, ukryte wśród głazów olbrzymów. To chyba jedyne na świecie miejsce, gdzie na jednego turystę przypada jedna plaża.

Zakochanej parze proponuję wyprawę na wyspę Praslin. Oszałamiająca, soczysta zieleń, gigantyczne palmy wyrastające na kilkadziesiąt metrów, o liściach osiągających osiem metrów długości, małe wodospady, tropikalne deszcze, prawdziwy las równikowy esencja egzotyki. Powietrze jest ciężkie od zmysłowych zapachów zaspokojonej deszczem ziemi, liści, kwiatów i owoców. Wszędzie rosną palmy kokosowe, bananowce, papaje, olbrzymie drzewa obsypane soczystymi owocami mango. Wystarczy zerwać lub podnieść i zjeść. Do małego domku na palach, tuż nad brzegiem morza, wchodzi się od ogrodu po kilku schodkach. Obszerny, wyłożony drewnem pokój przypominał kajutę luksusowego jachtu. Na środku stało łoże z baldachimem, osłonięte cieniutką moskitierą. Przez okno w łazience od strony ogrodu wchodziły obsypane owocami gałęzie mangowca.

Wyspa Praslin jest jedynym miejscem na świecie, gdzie rośnie coco d’amour  palma miłości. Palmy męskie mają kwiatostany o fallicznym kształcie długości jednego metra. Kwiatostany żeńskie do złudzenia przypominają kobiece łono. Gdy nadchodzi czas zapylania, nocą, pod wpływem lekkiego wiatru, męski kwiat sztywnieje i wznosi się ku górze. Nagle z jego czubka zaczyna wydostawać się strumień zarodników idealnie wycelowanych w żeński kwiat. Po akcie wszystko nieruchomieje, a wielki kwiatostan wraca do dawnej pozycji. Z zapylonego łona za jakiś czas powstanie ogromny orzech. Jeden taki owoc waży do 20 kg i ma średnicę osiągającą nawet 60 cm.

BORA BORA: BŁĘKITNA LAGUNA

Dokładnie po przeciwnej stronie kuli ziemskiej niż Polska leży Polinezja Francuska. Malutkie wysepki, z których składa się archipelag, wyglądają na mapie jak ziarenka ryżu rozrzucone na rozległych wodach Pacyfiku. Bora Bora ma dziesięć kilometrów długości i cztery szerokości. W jej centrum wznosi się strzeliście w niebo siedemsetmetrowa góra o dwóch wierzchołkach. Ciemna zieleń otaczającego oba szczyty lasu tworzy niepowtarzalny kontrast z białą linią brzegu i tysiącami odcieni błękitu wody. Nie wyspa jednak stanowi o wyjątkowości tego miejsca, lecz okalająca ją laguna. Nie ma chyba na świecie piękniejszej gamy niebieskich kolorów. Wszystkie odcienie szafiru i błękitu o niezwykłej intensywności zlewają się z lazurowym niebem. Fale oceanu rozbijają się o rafę koralową, tak wąską, że ledwo udało się zbudować na niej pas startowy dla samolotów. Lagunę otacza sznur maleńkich, porośniętych palmami wysepek koralowych. Wystarczy wypożyczyć skuter wodny, by po kilku minutach szalonej jazdy po gładkiej jak lustro wodzie objąć we władanie prawdziwą bezludną wyspę  kilka palm i śnieżnobiałą plażę, powoli schodzącą w morze. Jedynymi jej mieszkańcami są tysiące czerwono pomarańczowych krabów.

Woda laguny jest krystalicznie przejrzysta, dopiero przy samej rafie koralowej robi się trochę ciemniejsza. Przewodnik powie wam, gdzie zatrzymać skuter, założyć płetwy i maskę do nurkowania i wkroczyć w bajkowy, podwodny świat. Nie sposób opisać kolorów setek gatunków ryb, roślin i ukwiałów, które ukażą się waszym oczom. Bledną przy nich nawet najpiękniej wydane albumy, najlepsze filmy. Płynąc z dala od rafy katamaranem czy łodzią, można zobaczyć olbrzymie żółwie wodne, całe ławice kolorowych rybek, a nawet rekiny.

Niemal na całym świecie przy plaży ulokowane są hotele. Tu, wzdłuż brzegu, biegnie okalająca wyspę droga. Hotele wybudowano na drewnianych, tkwiących w wodzie palach, tak że każda para znajdzie tu dla siebie oddzielny domek „na szczudłach”.

BAHAMY: ODKRYCIE AMERYKI

Bahamy to 700 dużych wysp i 2400 małych, niezamieszkałych wysepek. Dziś tworzą niepodległe państwo, do 1973 roku Wyspy Bahama były brytyjską kolonią, bliskość Stanów Zjednoczonych sprawiła, że stały się turystyczną mekką Amerykanów. Na szczęście nie wszystkie zostały zamienione w Manhattan. Trzysta kilometrów na południe od stolicy, Nassau, leży malutka wysepka San Salvador. To tu 12 października 1492 roku przybiła do brzegu karawela Krzysztofa Kolumba. Nie wiadomo, czy z szacunku dla wielkiego żeglarza, czy przez niedopatrzenie, wyspy tej nie oszpeciły hotelowe wieżowce, fastfoody ani kiczowate oazy.

W 500. rocznicę odkrycia Ameryki otwarto tu przepiękny hotel Columbus Isle, do którego przez dziesięć lat zbierano elementy dekoracyjne na całym świecie: stare drzwi z Indii, afrykańskie rzeźby, chińskie posążki. Hotel składa się z kilkunastu domków w stylu kolonialnym, pomalowanych żywymi kolorami czerwieni, żółci, zieleni i błękitu.

To co najbardziej tu zachwyca to plaża z miałkiego, różowego piasku i turkusowa woda. Okolice San Salvador są uznawane za jedno z najlepszych na świecie miejsc do nurkowania z butlą (na początkujących czekają instruktorzy). Niewiele rzeczy da się porównać z wrażeniami, jakich dostarcza pływanie w ławicy małych, kolorowych rybek. Człowiek ma takie uczucie, jakby unosił się na skrzydłach. Dookoła tysiące różnobarwnych mieszkańców rafy, którzy nadzwyczaj spokojnie przyjmują wtargnięcie dwunogiej istoty w swój bajeczny świat. Poprosiłam jedną złotą rybkę, bym mogła tam jeszcze kiedyś powrócić. Może spełni moje życzenie?