fbpx
+48 22 455 38 38
Club Med rezerwat przyjemności!

Club Med rezerwat przyjemności!

„Who is G.O.?” Genlis Organisateurs to w wolnym tłumaczeniu „szlachetny organizator”. Czego? Wakacyjnej laby. Gdzie? W 90 turystycznych wioskach Club Mediteranee na całym świecie. W 35 krajach pracuje 23 tysięce G.O. Przystojni mężczyźni, piękne kobiety pełnię funkcję zbliżoną do naszych rodzimych animatorów. Są jednak ich doskonalszą odmianą. Biegła znajomość przynajmniej dwóch języków, wyższe wykształcenie, polot, fantazja, poczucie humoru. Mają różny kolor skóry, pochodzę z różnych zakątków świata, ale łączy ich jedno: są wspaniałymi towarzyszami wakacyjnej przygody dla G.M., czyli Gentlis Members, gości Club Med.

Państwo w państwie

Przygoda zaczyna się niezwykle przyjemnie. Grupa G.O. wita w wiosce nowo przybyłych szampanem lub sokiem z orientalnych owo­ców. Wszyscy klaszczą i przyjacielsko po­zdrawiają. Pierwszy akt teatralnego przed­stawienia? Może, ale z udziałem bardzo pro­fesjonalnych aktorów. Powitanie to początek integracji z resztą mieszkańców wioski. Po­tem, każdego wieczoru, niezależnie od czę­ści świata i kontynentu, swoją przynależność do wioskowego bractwa potwierdzasz (jeśli oczywiście chcesz) uczestnicząc w crazy sings, czyli szalonych piosenkach i tańcach. Podskakując w rytm muzyki wszyscy, bez względu na wiek, manifestują zadowolenie i aprobatę. Ot, taka komuna ludzi wa­kacyjnie szczęśli­wych. Członkiem tej bardzo specyfi­cznej społeczności jest się przez kilka­naście dni lub przez całe życie, pod wa­runkiem, że zaak­ceptujesz pomysł na takie właśnie sp­dzanie urlopu. Przekroczenie sym­bolicznego progu wioski to przyjęcie obywatelstwa tego pań­stwa w państwie i wstąpienie do krainy ofe­rującej niebanalną formę wypoczynku. Chcesz poleniuchować przed telewizorem? Niewykonalne. Przede wszystkim dlatego, że ze świecą trzeba by szukać na terenie wio­ski telewizora, podobnie jak faksu, radia i wi­deo. Nie stanowią wyposażenia pokojów. Luksus w Club Med to przede wszystkim możliwość nieograniczonego korzystania z proponowanych atrakcji. A jest ich niema­ło. Wielohektarowy ogrodzony obszar wio­ski można odkrywać przez cały czas trwania urlopu. Starannie wytyczone ścieżki wskazu­ją trasę porannego joggingu i wieczornych spacerów wśród wkomponowanych w pej­zaż domków, restauracji, barków i basenów. Architektura zaaranżowana jest w całkowi­tej symbiozie z naturą, dużo zieleni, kwiatów. Wyrafinowana prostota. I poczucie, jakbyśmy byli w przepięknej wiejskiej posiadłości u bar­dzo bliskich znajomych.

Nie ma tu chwili, by bez wyrzutów sumie­nia, że właśnie coś nas omija, po prostu się ponudzić. Tenis, jazda konna, aerobik, stretching, siatkówka, katamarany, nurkowanie. A po tych wyczerpujących wygibasach prawdziwie królewska uczta. Dla smakoszy i ła­komczuchów Club Med to raj. Równie szyb­ko jak stracić, można tu zyskać kilka kilo­gramów. Długie, suto zastawione stoły, na nich orientalne specjały i egzotyczne owoce, ale także frytki i hamburgery. Niemal każde­go dnia potrawy innej kuchni. Można jeść, jeść i pić wino.

Korali sznur

Jedynym legalnym środkiem płatniczym na terenie wioski są… żółte i pomarańczowe ko­raliki. Płaci się nimi tylko w butikach i spa. Wszystkie inne przyjemności, np. uprawianie sportów i objadanie się, stanowią integralną część oferty Club Medu. Tak więc z portfelem należy rozstać się wraz z dotar­ciem do wioski, z jego zawartością natomiast dużo wcześniej: płacąc za wakacje. Club Med nie jest tani. Ceny zależą od sezonu, pory ro­ku, kraju i standardu wyznaczonego liczbą harpunów (symbol Club Med). Dzień poby­tu w klubie kosztuje od 90 do 250 euro plus koszt dotarcia na miejsce. Nie ma róży bez kolców. Wysoka cena stanowi o elitarno­ści klubów przeznaczonych dla ludzi w do­brej kondycji fizycznej, a przede wszystkim finansowej.

Mój dom to Club Med

Wszystkim naszym clubmedowym przedsię­wzięciom towarzyszą, pod warunkiem, że wyrazimy na to zgodę, G.O. Wydają się mieć niespożytą energię i entuzjazm. Rano grają z gośćmi w piłkę wodną, w południe tańczą nad basenem, wieczorem urządzają jedyny w swoim rodzaju show. Codziennie inny: paryski kabaret, brodwayowska rewia, cyr­kowe pokazy. Barwne pióra, kolorowe stro­je, niezwykłe dekoracje. Szef wioski, który jeszcze niedawno karcił kelnera za plamy na obrusie, teraz występuje jako klown. W któ­rej roli jest bardziej przekonujący, muszą roz­strzygnąć goście i… kelner, który w tanecz­nych pląsach wije się na scenie obok pryncypała. Każdy z G.O. ma swój indywidual­ny plan zajęć. Niektórzy są opiekunami dzie­ci, inni organizatorami i przewodnikami wy­cieczek (za tę przyjemność trzeba dodatko­wo zapłacić), jeszcze inni trenerami tenisa. Obowiązuje ich niepisany kodeks, którego przestrzeganie jest warunkiem pozostania w wiosce. Mogą np. siedzieć nad basenem z nogą założoną na nogę pod warunkiem, że zabawiają właśnie rozmową G.M., czyli gościa. Uśmiech i dobry humor musi być ich najlepszym kompanem, źle widziane jest na­tomiast picie alkoholu i podrywanie wczaso­wiczów. Tej ostatniej reguły czasami trudno dopełnić. Przystojni, atletycznie zbudowani G.O. nie mogą się opędzić od zainteresowa­nych przebywaniem w ich towarzystwie sa­motnych pań. By nie popaść w rutynę, G.O. co sześć miesięcy zmieniają wioskę, szefowie przenoszą się do innej osady każdego roku. Niektórzy są w Club Med od lat. Pytani o to, gdzie jest ich dom, odpowiadają: tu, gdzie właśnie stoję.

Idea aktywnego wypoczywania z dala od cy­wilizacji, w pięknym krajobrazie, wśród przy­jaciół, w wioskach oddających charakter i specyfikę kraju, w którym się znajdują, po­wstała ponad 65 lat temu. Grupa Francu­zów założyła wówczas pierwszy Club Med. Od tego momentu oferta nieustannie się po­większa. W wioskach wypoczywać mogą młode małżeństwa, rodziny z dziećmi (nawet kilkumiesięczne mają zapewnioną całodzien­ną opiekę) i samotni, poszukujący towarzy­stwa na wakacje lub na całe życie. Możli­wość powierzenia swoich pociech w ręce pro­fesjonalnych baby sitters to dla rodzicówszansa na prawdziwy relaks i trochę nie zmą­conego obowiązkami szaleństwa. Dzieci ba­wią się w wioskowych przedszkolach, a z ta­tą i mamą spotykają się podczas posiłków lub dopiero wieczorem. Club ma wioski ar­cheologiczne, np. w Egipcie, Maroku, a tak­że największy żaglowiec na świecie– Club Med 2, opływający wyspy Morza Karaib­skiego, i  kursujący na południo­wym Pacyfiku i wokół Polinezji. Wśród in­nych ciekawych propozycji jest organizacja tzw. wyjazdów motywacyjnych, jeszcze ma­ło popularnych w Polsce. Wielkie firmy i koncerny przywożą do Club Med swoich pra­cowników. Urzą­dzają konferencje, szkolenia albo fun­dują pracowni­kom kilka dni urlopu. Rocznie Club Med obsłu­guje 4300 grup incentive z 850 róż­nych korporacji. W 45 wioskach przygotowano dla nich nowoczesny sprzęt audiowizual­ny i sale konferencyjne.

Wakacje w Club Med to rodzaj deklaracji: chcę aktywnie wypoczywać, z dala od cywi­lizacji, w pięknym zakątku świata. Nie zamie­rzam dyskutować o polityce, wojnach i rasi­zmie, akceptując zasadę clubmedowego brac­twa: interesuje nas tylko to, co ludzi łączy. Wszystko, co mogłoby ich dzielić, odrzucamy.

Dowiedz się jako pierwszy o najlepszych ofertach i najnowszych promocjach!






 
 Zapisz się do Newslettera 
Możesz się wypisać w każdej chwili
close-link