fbpx
+48 22 455 38 38
60 lat Club Med

60 lat Club Med

Pół wieku temu grupa przyjaciół olimpijczyków zmęczona wszecho­becnymi problemami powojennymi zorganizowała dla siebie i swoich znajomych wakacje na Majorce. Namioty z demobilu posłużyły za sypialnie, jadano pod gołym niebem na drewnianych ławach, a goście sa­mi po sobie musieli zmywać. Po­mysł chwycił i coraz więcej znajo­mych i nieznajomych chciało spę­dzić wakacje blisko natury, w gronie roześmianych ludzi, grając w piłkę, pływając i wspólnie się bawiąc. Po­mysłodawcą wakacji był Gerard Blitz. Sportowcy nie musieli się o nic martwić, chociaż warunki da­lekie były od hotelowego komfortu znanaego dziś. To nasunęło Blitzowi pewien po­mysł. A gdyby tak zorganizować podobne wioski dla zwykłych ludzi, którzy mogliby spędzać w nich swoje urlopy na zasadzie aktywne­go wypoczynku? W 1950 r. założył Club Mediterranee, organizację ty­pu non profit, mającą na celu reali­zację tego pomysłu.

Udany start

Belg Gerard Blitz miał wówczas 38 lat. Był synem zamożnego szli­fierza diamentów z Antwerpii. Otrzymał staranne wykształcenie, ale przede wszystkim był sportow­cem wychowanym w kulcie zdro­wego ciała i tężyzny ruchowej.

Lata 50., kiedy startował Club Med, sprzyjały podobnym inicjaty­wom. Ludzie pragnęli zapomnieć o koszmarze wojny. Francja, do której przeniósł się Blitz, znów chciała politycznie grać pierwsze skrzypce w Europie, a jej obywatele bawić się i cieszyć życiem. Francu­ska moda haute-couture na powrót zawojowała świat, pojawiła się Bri­gitte Bardot. Za sprawą kostiumów bikini, dużych pasażerskich samolo­tów (caravelle, boeing) mogących szybko dowieźć urlopowiczów w najodleglejsze miejsca oraz tele­wizji pokazującej mieszczuchom raj egzotycznych wysp, zmieniał się standard turystyki.

Pierwsze sukcesy

Inauguracja pierwszej wioski Club Med w miejscowości Alcudia na hiszpańskich Bakarach 4 czerw­ca 1950 r. okazała się olbrzymim sukcesem. Z amerykańskiego de­mobilu zakupiono ponad 200 woj­skowych namiotów, w których za­mieszkali urlopowicze, śpiąc na po­lowych lóżkach. Na pierwszym dwutygodniowym turnusie wypo­czywało 300 osób. W pierwszym roku funkcjonowania wioski sprze­dano 2,3 tys. miejsc po 16,8 tys. sta­rych franków. Chętnych było ponad 10 tys., więc większość odeszła z kwitkiem.

W 1952 r. nastąpiła zmiana w wyglądzie wioski, którą w tym roku zlokalizowano na greckiej. wy­spie Korfu. Wojskowe namioty za­stąpiono bungalowami, stylizowa­nymi na polinezyjskie chaty. Odtąd kryte liśćmi palmowymi lub słomą drewniane chaty (ale z pełnym wy­posażeniem, z biegiem lat coraz bar­dziej luksusowym) staną się zna­kiem rozpoznawczym obiektów Club Med. Życie na wzór tahitań­skich tubylców tak spodobało się uczestnikom kolejnych turnusów, że w 1955 r. Club Med założył wioskę na Polinezji Francuskiej (Tahiti). Po drodze w 1954 r. do użyku klubowiczów, których liczba sięgnęła kilkudzie­sięciu tysięcy, oddano wioskę na Dżerbie, u wybrzeży Tunezji.

Czas na komercję

Interes rozwija się znakomicie i staje się jasne, że dotychczasowa formuła prawno-organizacyjna Club Med nie da się dalej utrzymać. W 1957 r. Club został przekształco­ny w normalne przedsiębiorstwo działające na komercyjnych zasadach. Lata 50. Cub Med kończy ze stanem posiadania prawie 20 wio­sek, które stają się coraz bardziej lu­ksusowe i oferują coraz szerszy za­kres możliwości spędzania wolnego czasu. Oczkiem w głowie Blitza jest, aby w każdej wiosce dostępne było uprawianie jak największej liczby różnych sportów, z uwzglę­dnieniem miejscowej specyfiki. Na przykład w przypadku Polinezji bę­dzie to nurkowanie, a w przypadku Szwajcarii jazda na nartach i górski trekking. Ze względu na zmieniają­cą się klientelę (pierwsi goście doro­bili się potomków), Blitz inwestuje siły i pieniądze w nowy pomysł —mini kluby dla dzieci. Club Med ja­ko pierwszy na świecie zadbał o ra­dosne wakacje małych klientów którzy go odwiedzają.

Szwedzki stół

W latach 60. następuje dalszy i bardzo szybki rozwój Club Med. Blitz rezygnuje z operacyjnego za­rządzania przedsiębiorstwem na rzecz zawodowych menadżerów, ta­kich jak Gilbert Trigano. Obejmuje honorowe stanowisko „super amba­sadora” Club Med. Jeździ po świe­cie, wyszukuje nowe rynki i promu­je ideę Club Med – połączenie wypoczynku z uprawianiem sportu, a wszystko w luksusowych warwunkach. Trigano stawia na turystykę morską. Wynajmuje wielkie statki wycieczkowe, które stają się pływa­jącymi wioskami, krążąc po Karai­bach, Morzu Śródziemnym, Morzu Czarnym. Upowszechnia się nowy system żywienia zwany u nas szwedzkim stołem gdzie każdy komponuje sobie dania sam i bierze z zastawionego potrawami stołu, co chce i ile chce.

Budowa wizerunku

Następna dekada znowu stoi pod znakiem rozwoju. Klub rozbudowu­je się połykając lokalne mniejsze firmy turystyczne. Wprowadzenie do eksploatacji wielkich szerokokadłubowych odrzutowcow, mogą­cych zabrać na pokład ponad 500 pasażerów, powoduje lawinowy wzrost urlopowiczów. Club Med umiejętnie buduje swój wizerunek jako firmy oferującej aktywny wy­poczynek w luksusowych warun­kach, sponsorując budowę olbrzy­mich jachtów regatowych, startują­cych w najbardziej prestiżowych re­gatach, w tym dookoła świata. Na koniec lat 70. klub ma już ponad 700 tys. członków, roczne obroty przedsiębiorstwa przekraczają 2,5 mld franków.

W nowe tysiąclecie

Obecne „wioski” są luksusowy­mi, samowystarczalnymi ośrodkami z pełną infrastrukturą wypoczynko­wo-turystyczną, mało przypomina­jąc siermiężne obiekty z czasów na­miotów z demobilu i tahitańskich chatek. W latach 80. Club Med od­krywa nowy, słabo zagospodarowa­ny dotąd sektor rynku turystyczne­go — wczasy dla VIP-ów i incenti­ves. Firma nadal się rozrasta. Widoczną tego oznaką są przenosiny głów­nej siedziby z Maeva do La Villette w Paryżu. W 1994 r. klub świętuje przyjęcie 20-milionowego członka. Nowy prezes, Philippe Bourguinon ogłasza program, z którym Club Med zamierza wkroczyć w XXI wiek. Pod jego rządami klubowe wioski zostają wyremontowane i pięknie udekorowane. Usługi ofe­rowane przez firmę mają być total­nie kompleksowe. W nowe tysiącle­cie Club Med wkracza z nowo urzą­dzonymi 120 klubami, oferując 64 dyscypliny sportowe, „1001 zabaw” w mini klubach dla najmłodszych oraz nowatorskimi pomysłami, taki­mi jak centra rozrywki weekendo­wej w dużych miastach gdzie na go­ści czekają podobne atrakcje jak w klubach.