Pół wieku temu grupa przyjaciół olimpijczyków zmęczona wszechobecnymi problemami powojennymi zorganizowała dla siebie i swoich znajomych wakacje na Majorce. Namioty z demobilu posłużyły za sypialnie, jadano pod gołym niebem na drewnianych ławach, a goście sami po sobie musieli zmywać. Pomysł chwycił i coraz więcej znajomych i nieznajomych chciało spędzić wakacje blisko natury, w gronie roześmianych ludzi, grając w piłkę, pływając i wspólnie się bawiąc. Pomysłodawcą wakacji był Gerard Blitz. Sportowcy nie musieli się o nic martwić, chociaż warunki dalekie były od hotelowego komfortu znanaego dziś. To nasunęło Blitzowi pewien pomysł. A gdyby tak zorganizować podobne wioski dla zwykłych ludzi, którzy mogliby spędzać w nich swoje urlopy na zasadzie aktywnego wypoczynku? W 1950 r. założył Club Mediterranee, organizację typu non profit, mającą na celu realizację tego pomysłu.
Udany start
Belg Gerard Blitz miał wówczas 38 lat. Był synem zamożnego szlifierza diamentów z Antwerpii. Otrzymał staranne wykształcenie, ale przede wszystkim był sportowcem wychowanym w kulcie zdrowego ciała i tężyzny ruchowej.
Lata 50., kiedy startował Club Med, sprzyjały podobnym inicjatywom. Ludzie pragnęli zapomnieć o koszmarze wojny. Francja, do której przeniósł się Blitz, znów chciała politycznie grać pierwsze skrzypce w Europie, a jej obywatele bawić się i cieszyć życiem. Francuska moda haute-couture na powrót zawojowała świat, pojawiła się Brigitte Bardot. Za sprawą kostiumów bikini, dużych pasażerskich samolotów (caravelle, boeing) mogących szybko dowieźć urlopowiczów w najodleglejsze miejsca oraz telewizji pokazującej mieszczuchom raj egzotycznych wysp, zmieniał się standard turystyki.
Pierwsze sukcesy
Inauguracja pierwszej wioski Club Med w miejscowości Alcudia na hiszpańskich Bakarach 4 czerwca 1950 r. okazała się olbrzymim sukcesem. Z amerykańskiego demobilu zakupiono ponad 200 wojskowych namiotów, w których zamieszkali urlopowicze, śpiąc na polowych lóżkach. Na pierwszym dwutygodniowym turnusie wypoczywało 300 osób. W pierwszym roku funkcjonowania wioski sprzedano 2,3 tys. miejsc po 16,8 tys. starych franków. Chętnych było ponad 10 tys., więc większość odeszła z kwitkiem.
W 1952 r. nastąpiła zmiana w wyglądzie wioski, którą w tym roku zlokalizowano na greckiej. wyspie Korfu. Wojskowe namioty zastąpiono bungalowami, stylizowanymi na polinezyjskie chaty. Odtąd kryte liśćmi palmowymi lub słomą drewniane chaty (ale z pełnym wyposażeniem, z biegiem lat coraz bardziej luksusowym) staną się znakiem rozpoznawczym obiektów Club Med. Życie na wzór tahitańskich tubylców tak spodobało się uczestnikom kolejnych turnusów, że w 1955 r. Club Med założył wioskę na Polinezji Francuskiej (Tahiti). Po drodze w 1954 r. do użyku klubowiczów, których liczba sięgnęła kilkudziesięciu tysięcy, oddano wioskę na Dżerbie, u wybrzeży Tunezji.
Czas na komercję
Interes rozwija się znakomicie i staje się jasne, że dotychczasowa formuła prawno-organizacyjna Club Med nie da się dalej utrzymać. W 1957 r. Club został przekształcony w normalne przedsiębiorstwo działające na komercyjnych zasadach. Lata 50. Cub Med kończy ze stanem posiadania prawie 20 wiosek, które stają się coraz bardziej luksusowe i oferują coraz szerszy zakres możliwości spędzania wolnego czasu. Oczkiem w głowie Blitza jest, aby w każdej wiosce dostępne było uprawianie jak największej liczby różnych sportów, z uwzględnieniem miejscowej specyfiki. Na przykład w przypadku Polinezji będzie to nurkowanie, a w przypadku Szwajcarii jazda na nartach i górski trekking. Ze względu na zmieniającą się klientelę (pierwsi goście dorobili się potomków), Blitz inwestuje siły i pieniądze w nowy pomysł —mini kluby dla dzieci. Club Med jako pierwszy na świecie zadbał o radosne wakacje małych klientów którzy go odwiedzają.
Szwedzki stół
W latach 60. następuje dalszy i bardzo szybki rozwój Club Med. Blitz rezygnuje z operacyjnego zarządzania przedsiębiorstwem na rzecz zawodowych menadżerów, takich jak Gilbert Trigano. Obejmuje honorowe stanowisko „super ambasadora” Club Med. Jeździ po świecie, wyszukuje nowe rynki i promuje ideę Club Med – połączenie wypoczynku z uprawianiem sportu, a wszystko w luksusowych warwunkach. Trigano stawia na turystykę morską. Wynajmuje wielkie statki wycieczkowe, które stają się pływającymi wioskami, krążąc po Karaibach, Morzu Śródziemnym, Morzu Czarnym. Upowszechnia się nowy system żywienia zwany u nas szwedzkim stołem gdzie każdy komponuje sobie dania sam i bierze z zastawionego potrawami stołu, co chce i ile chce.
Budowa wizerunku
Następna dekada znowu stoi pod znakiem rozwoju. Klub rozbudowuje się połykając lokalne mniejsze firmy turystyczne. Wprowadzenie do eksploatacji wielkich szerokokadłubowych odrzutowcow, mogących zabrać na pokład ponad 500 pasażerów, powoduje lawinowy wzrost urlopowiczów. Club Med umiejętnie buduje swój wizerunek jako firmy oferującej aktywny wypoczynek w luksusowych warunkach, sponsorując budowę olbrzymich jachtów regatowych, startujących w najbardziej prestiżowych regatach, w tym dookoła świata. Na koniec lat 70. klub ma już ponad 700 tys. członków, roczne obroty przedsiębiorstwa przekraczają 2,5 mld franków.
W nowe tysiąclecie
Obecne „wioski” są luksusowymi, samowystarczalnymi ośrodkami z pełną infrastrukturą wypoczynkowo-turystyczną, mało przypominając siermiężne obiekty z czasów namiotów z demobilu i tahitańskich chatek. W latach 80. Club Med odkrywa nowy, słabo zagospodarowany dotąd sektor rynku turystycznego — wczasy dla VIP-ów i incentives. Firma nadal się rozrasta. Widoczną tego oznaką są przenosiny głównej siedziby z Maeva do La Villette w Paryżu. W 1994 r. klub świętuje przyjęcie 20-milionowego członka. Nowy prezes, Philippe Bourguinon ogłasza program, z którym Club Med zamierza wkroczyć w XXI wiek. Pod jego rządami klubowe wioski zostają wyremontowane i pięknie udekorowane. Usługi oferowane przez firmę mają być totalnie kompleksowe. W nowe tysiąclecie Club Med wkracza z nowo urządzonymi 120 klubami, oferując 64 dyscypliny sportowe, „1001 zabaw” w mini klubach dla najmłodszych oraz nowatorskimi pomysłami, takimi jak centra rozrywki weekendowej w dużych miastach gdzie na gości czekają podobne atrakcje jak w klubach.